Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się domagacie: wybadać Chomę, który tymczasem wygodne ma w pałacu pomieszczenie, a następnie oddać go wam, abyście z nim wedle sądu swego postąpili...
Tłum rozszedł się, wychwalając Elema. —
Pod koniec tego długiego dnia Ihezal odwiedziła znowu Malahudę. Gdy mu opowiedziała wszystko, co się wydarzyło, starzec zadumał się posępnie.
— Nie powinienem był dopuścić, — rzekł po pewnym czasie, — aby Elem wziął kołpak arcykapłański. Stał się błąd.
Ale na uwagę dziewczyny, że można to jeszcze naprawić, że dość mu się pokazać wśród ludu, aby go z powrotem jako pana powitano, potrząsł głową przecząco.
— Mówiłem ci już raz, — rzekł, — i teraz powtarzam: za późno! Obecnie zjawiając się, wzmógłbym tylko zamieszanie. Tu muszę czekać — w ukryciu.
Ihezal nie nalegała. Wogóle dziwna była tego dnia: oczy jej patrzyły w świat jakby z poza mgły jakiej, usta miała pobladłe i drżące...
Kiedy przed zapadającym wieczorem wracała przez chłodne morze, twarzą ku złotemu, zachodzącemu słońcu zwrócona, lica jej kwitły niezdrowym rumieńcem, przez cienką białą skórę gdzieś od wnętrza przeświecającym — i czarne oczy, sino podkrążone, głębszemi się jeszcze wydawały, niźli zazwyczaj.
Przybijając do brzegu posłyszała gwar tłumu, zgromadzonego jeszcze na placach i przed domami: klątwy, nawoływania, śpiewy, kłótnie i targi, całą ruchliwą i zgiełku pełną małość dnia dzisiejszego — i wargi ściągnęły jej się nagle niepohamowanem obrzydzeniem. Przymknęła oczy, starając się wywołać przed nie postać Zwycięzcy świetlaną, ale wbrew natężonej woli pod zwartemi powiekami zamajaczył jeno szeroko-skrzydły, czarny cień szerna Awija, czterema krwawo płonącemi źrenicami w nią wpatrzony.