Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 129.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzbierała w jego sercu ku nowemu panu i drżał z niecierpliwości, aby skrzydlatemi saniami gonić już na południe... Palnej broni w rękę mu nie dano, — nie chciałby jej nawet brać, ale łuk sobie naprzód wyprosił tęgi i sam z psiego jelita przyrządził już do niego cięciwę i z trzciny strzał przysposobił lotnych, aby szyć niemi szernów przy boku zwycięskiego pogromcy.
To też gdy teraz wszedł do ogrodu Zwycięzca i oznajmił mu, że wyprawa pod wieczór wyruszy, zatrząsł się cały z radości i wyć począł a skakać, do ogara przed łowami raczej niż do istoty poniekąd ludzkiej podobny.
Marek nakazał mu spokój, zupełnie jak psu, którego się do nogi przyzywa.
— Słuchaj! — rzekł, — pozwoliłem ci służyć za przewodnika, chociaż mógłbym się obejść bez ciebie, ale jeślibyś zdradził, skórę każę zedrzeć z ciebie!
Nuzar nie rozumiał poprostu, co znaczy: zdradzić. Przejście, gdy się da, do wroga w razie pogromu uważał za rzecz zupełnie naturalną, od której jedynie nienawiść mogłaby powstrzymać, opuszczenie zaś sprawy zwycięzców za coś niepojętego. Patrzył tedy z tępem zdumieniem na Marka, usiłując zrozumieć tajemne znaczenie jego słów i dołączonej do nich groźby, aż w końcu uśmiech wykrzywił jego szeroką, ohydnem piętnem naznaczoną gębę:
— Zdradzę, jeśli każesz! — rzekł z przekonaniem, sądząc snadź, że Zwycięzca chce mu nakazać posłuszeństwo wobec siebie, choćby wiedział, że miasto nagrody kaźń go z jego ręku czeka.
Marek roześmiał się mimowoli...
Przeszedł ogród i tylnem wejściem zmierzał do świątyni. W sklepionem korytarzu spotkał Ihezal. Skinął tedy na nią i z nią już razem zeszedł do podziemnej komnaty, kędy przebywał szern Awij, nieodmiennie łańcuchami do ściany przykuty. Marek próbował wielokrotnie nadać mu względną wolność przynajmniej, rozluźniając przykuwające dłonie jego pęta, ale za