Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

począł mu wyłamywać zdrowe prawe skrzydło, aby wygrzebać dłoń, ukrytą pod nim i pod piersiami.
Szern, milczący dotychczas pogardliwie, szczeknął z bolu i rzucił się w bok gwałtownie, przewracając gniotących go ludzi, upadł jednakowoż natychmiast, zamroczony potężnem uderzeniem pałki w kark. Teraz wydobyto i drugą rękę i wzięto na powróz.
Jeret kopnął leżącego wciąż twarzą na posadzce.
— Wstawaj, gadzie! — krzyknął.
Awij uniósł głowę i łypnął krwawemi oczyma, ale nie ruszył się z miejsca. Tedy po trzech ludzi chwyciło za każdą linę, do przegubów dłoni twardo przywiązaną, i bacząc, aby rąk nie złączył, pociągnięto go ku przodowi dachu, skąd było widać plac, mrowiem ludu zaległy. Tutaj Jeret kazał mu założyć widły pod pachy i dźwignąwszy tak przerzucić przez kamienną balustradę, że zawisł na linach ponad przyczółkiem świątyni.
Poznano z dołu wielkorządcę i podniesiono ogromny krzyk tryumfu. Niedorostki rzucały kamieniami, które jednak nie dosięgały wysoko zawieszonego, — plwano w tę stronę i miotano nienawistne wyzwiska i szyderstwa. Szern nie jęknął nawet. Rozkrzyżowany w powietrzu na przedzie świątyni, z bezwładnie obwisłemi skrzydłami i wygiętemi w tył rękoma, patrzył tylko czworgiem swoich dzikich oczu w tłum z niesłychaną nienawiścią i wzgardą.
Na dach świątyni wszedł Zwycięzca z nieodstępnym Elemem.
— Tu jest, tu jest, panie! — wolał nowy arcykapłan, wiodąc go ku przodowi platformy.
Marek wychylił się, a ujrzawszy szerna, cofnął się z nagłym wstrętem, tak ten widok był potworny i ohydny zarazem.
— Zdjąć go! — zakrzyknął.
Ludzie, trzymający Awija, ściągnęli go, lubo niechętnie, nie śmiać się jednak rozkazowi opierać — i przywiedli na postronkach z rozkrzyżowanemi wciąż rękoma przed Zwycięzcę.