Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 044.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żyli mu się snadź (nie rozumiał ich bowiem dobrze i często uciekał się do pomocy Elema, który, jako piśmienny, znał język »święty«, polski, którym niegdyś Stary Człowiek przemawiał) i każdy opowiadał o krzywdach swoich, waśniach i kłopotach, i każdy prosił go znowu, aby on go pomścił lub wynagrodził — naprzód przed wszystkimi innymi, ponieważ on właśnie na to zasługuje. Powstawały stąd kłótnie a nawet bójki, które nieraz Marka mimowoli do śmiechu pobudzały.
Kobiety były wstrzemięźliwsze. Szły na uboczu i patrzyły na niego tylko dużemi, zachwyconemi oczyma, a gdy się odezwał do której, uciekały bez odpowiedzi, jak sarny spłoszone. Raz wspomniał przy nich na wpół żartem o szernach... Spostrzegł, że bladły na sam dźwięk tego imienia i skupiały się w lękliwą gromadkę, poglądając z niewymownym przestrachem ku mężom swoim i towarzyszom.
— Panie! czynisz, co sam zechcesz, ale lepiej przy kobietach nie mówić o szernach — zauważył Elem.
— Dlaczego?
Mnich pochylił głowę.
— Są rzeczy straszne...
Nim jednak zdążył dokończyć zdania, przerwał mu ruch, jaki się wszczął nagle w pielgrzymiej gromadce.
Kończył się już pierwszy dzień podróży i schodzili byli właśnie na równinę, śpiesząc na noc ku osadom u Starych Źródeł, kędy przed wiekami pierwszy raz na Księżycu naftę odkryto, kiedy pielgrzymi i mnisi, orszak Zwycięzcy stanowiący, poczęli się skupiać i krzyczeć, wskazując rękoma w kierunku poblizkich zarośli. Marek spojrzał w tamtą stronę i spostrzegł człowieka, nieco roślejszej od innych budowy, który, wyskoczywszy z gęstwiny, stanął na cyplu skalnym ponad drogą i zaczął miotać jakieś wyzwiska czy przekleństwa. Odpowiedziano mu gradem obelg. Niektórzy rzucali kamieniami, które go jednakże nie dosięgały — kobiety kryły się z płaczem za ple-