Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   62   —

napróżno nakazywała milczenie, czy też znak jakiś dawała, niepojęty od wieków, niezrozumiany...
Zdawało się Jackowi przez chwilę, że na ciemnej twarzy widzi oczy boskie, żywe, na siebie zwrócone... I nie było w nich gniewu ani oburzenia na tych ludzi, co urządzają sobie zabawę w miejscu poświęconem niegdyś najgłębszym tajemnicom, nie było żalu za dawnem uwielbieniem ni smutku, że chram zbezczeszczony w gruz się rozpada: jeno dziwne, tysiącolecia już trwające oczekiwanie, jak gdyby człowiek, co posłucha giestu bogini, nakazującego milczenie i z ust jej przyjmie zagadkę najwyższą, miał przyjść dopiero... jutro, za wiek, czy za tysiąc lat...
Izis na wysokim tronie nie widzi zniszczenia, naokół się rozpościerającego, nie widzi tłumu, nie słyszy gwaru, krzyków, śpiewu, jak ongi snadź nie widziała kornych pątników ani kapłanów, nie słyszała modlitw, próśb, uwielbień. Patrzy w dal i ręką nakazuje milczenie i czeka...
Czy idzie? Czy idzie już ten oczekiwany?
Czy przyjdzie kiedykolwiek?
Naraz światła jaskrawe wraz z wracającym śpiewem uderzyły Jacka. Aza śpiewała teraz o straconym, boskim kochanku Batorze, wydając głosem i tańca zapamiętałemi ruchami miłości rozkosz i upojenie, żądzę, tęsknotę i rozpacz...
Dreszcz przebiegł Jacka; odwrócił głowę, czując, że jakimś wstydem niepojętym czoło mu się rumieni. Chciał sobie uprzytomnić uśmiech i widziane przed chwilą w myślach oczy bogini, ale zamiast tego majaczył mu uporczywie w wyobraźni złapany źrenicą w przelocie ruch piersi tancerki i usta jej drobne, dziecięce, nawpół rozwarte, wilgotne... Gorąca fala uderzyła mu do głowy; wzniósł powieki i wpatrzył się w nią wyzywająco, namiętnie, zapominając o wszystkiem, o wszystkiem...
A jej drżały ramiona białe i dreszcz ciało od stóp do głów przechodził, kiedy z ust, jakby żądzą nabrzmiałych i bolących jeszcze od pocałunków, mówiła o boskim Hatorze i o roz-