Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 068.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   60   —

ciu zastygłemi, na których zda się przed wiekami słowo tajemnicy niewypowiedziane zamarło i trwa przez wieki niepojęte.
A u stóp posągu na wielkim, sztucznie zrobionym liściu lotosu stała kobieta. Włos jasny nakryty miała, jak bogini egipska, chustą w pasy i uwieńczony tjarą o ptasiej głowie i słonecznym dysku u góry. Ramiona drobne owijała jej gaza jeno srebrzysta, biodra ściśnięte były osłoną sztywną i pasem, w pachwinach spiętym opalem ogromnym i bezcennym. A z pod zasłony wysuwały się nogi białe, nagie, złotemi obręczami w kostkach ujęte, podobnie jak przeguby dłoni, w górę właśnie wzniesionych.
Jacek skłonił nagle głowę, widząc jak patrzy na nią pożądliwie tłum — i usta zacisnął.
Aza śpiewała, wtórując sobie ledwo dostrzegalnemi, tanecznemi ruchami ramion i biódr. Śpiewała dziwną, rytmiczną pieśń o bogach, których już nikt od dziesiątek wieków nie czcił.
O walce światła z ciemnościami, o mądrości najwyższej, w tajemnicę niezgłębioną okrytej, o Życiu i Śmierci.
Śpiewała o bohaterach i o krwi i o miłości...
Muzyka dostrojona, ukryta, zda się gdzieś z toni prześwietlonej bijąca, szła za jej głosem posłuszna, drżąca, jakby w świętym lęku, gdy o tajemnicy Powrotu mówiła — burzą dźwięków ją wspierając, kiedy obwoływała cześć zwycięskich światła bohaterów — szepcąc cicho, gorąco, obłędnie, gdy usta jej rozkosz i szczęście miłości sławiły.
Śpiewała w nawpół rozwalonej, wodą podmytej świątyni Izydy, wobec tłumu błyszczącego, co w bogów nie wierzył ani w bohaterów, w życie ni w śmierć ani miłość... a przyszedł tutaj jeno dlatego, że rzecz to była niesłychana i niebywała, aby w chramie starym koncert dawano, i że występowała w nim Aza, sławna po całej ziemi — i jeszcze, że za wstęp trzeba było zapłacić sumę, któraby biedakowi na rok życia starczyła...
Niewielu tu było takich, coby istotnie przybyli dla wielkiej sztuki artystki i napawali się teraz głosem jej cudnym