Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   32   —

zamieszkana i wogóle nie może być zamieszkana przez żadne istoty.
— Pomyśl — mówił — ten ciężar tłoczący! Któreż stworzenie znieść go zdoła przez dłuższy czas!
— Jeśliby tu jednak ludzie byli więksi i silniejsi od nas, jak naprzykład »Zwycięzca«?
— Nie pleć głupstw! Gdyby tu ludzie byli więksi, ważyliby jeszcze więcej i nie mogliby się już zgoła poruszać.
— A jednak...
— Nie przerywaj, kiedy ja mówię! — oburzył się Roda. — Ja nie rozprawiam z tobą, ale ci powiadam jeno pewne rzeczy, o których wiem. Ty słuchaj i ucz się.
Mataret wzruszył ramionami i podjąwszy swój tobołek, puścił się znowu naprzód w milczeniu. Mistrz postępował za nim, nie przestając dowodzić zdyszanym głosem prawdziwości swego zdania.
— Zdechniemy, jak psy — powtarzał. — Tu niema, mówię, żadnej żywej istoty.
— Więc my będziemy pierwszymi, — wtrącił Mataret — cała Ziemia będzie do nas należała.
— Dużo ci przyjdzie z tego! Piasek i woda, którąśmy z góry widzieli, jeżeli to jest woda wogóle, a nie jakiś na szkliwo ścięty kamień...
Mataret tymczasem przystanął i patrzył przed siebie z zajęciem.
— Widzisz! — rzekł po chwili, rękę wyciągając.
— Co?
— Nie wiem, co to jest... Pójdźmy bliżej.
Po kilkudziesięciu krokach, mając już twardszy, skalisty grunt pod nogami, mogli rozróżnić wyraźnie linję jakąś, drogę ich przecinającą i biegnącą w obie strony gdzieś w nieskończoność. Gdy podeszli bliżej, zobaczyli sztabę żelazną, metalowemi kozłami nieco nad poziom wzniesioną, która jak okiem zasięgnąć przekrawała pustynny kraj od końca do końca.