Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   10   —

— Jesteś więc pewny ciągle, że Ziemia jest niezamieszkana i niemożliwa do życia dla żadnej istoty?
Roda patrzył przez chwilę w twarz towarzyszowi, własnym uszom nie wierząc, że taka bluźniercza wątpliwość z ust jego wyjść mogła, a potem roześmiał się gorzko.
— Czy jestem pewien! patrz! — Mówiąc to, wskazał z kolei okno, znajdujące się u ich stóp. Rzuceni w przestrzeń siłą wybuchu ściśnionych gazów i — wobec szybkości obrotu ziemi wolnym względnie postępowym ruchem Księżyca, zakreślając olbrzymią parabolę, coraz więcej do linji prostej się zbliżającą, spadali na Ziemię, która wirowała z zachodu na wschód przed ich oczyma, coraz nowe morza i lądy im pokazując. Byli jeszcze daleko w przestrzeni i ruch ten, nieznaczny zrazu, i teraz jeszcze dość wolnym im się pozornie wydawał. Jednak lądy jakieś, niedawno jeszcze widziane, zniknęły im już, za rąbek widnokręgu nachylone; przelatywali właśnie ponad Oceanem Indyjskim, zajmującym niemal cały krąg ich widzenia aż po łukowatą linję cieniu na zachodzie, którą noc uciekająca wrzynała się w jasny sierp dnia na ziemi...
Mataret, dążąc oczyma za ruchem ręki mistrza, wpatrzył się w tę beznadziejnie pustą srebrzysto-siną powierzchnię. Zwykły uśmiech zginął mu na mięsistych wargach, wysokie czoło pokryło się siecią drobnych zmarszczek pionowych. Patrzył długo,aż wreszcie zwrócił na Rodę oczy posępne, choć spokojne.
— Zginiemy istotnie — rzekł krótko.
A z mistrzem Rodą stało się coś dziwnego. Zapomniał doszczętnie, że ten wyraz »zginiemy« — oznacza śmierć, nieuchronną śmierć dla nich obu, a uczuł tylko radosny tryumf, że on jednak miał słuszność, nazywając Ziemię gwiazdą niegościnną i pustą. Oczy mu się zaśmiały i począł potrząsać zwichrzoną czupryną dużej głowy, rzucając z ust zdania głośne, jak wtedy, gdy pewien siebie bezwzględnie nauczał jeszcze rzeszę zwolenników na Księżycu.
— Tak, tak, — mówił, zginiemy! Ja miałem słuszność