Ta strona została przepisana.
Ja czasem czułem się olbrzymem,
Ja tyle myśli w głowie miałem,
Ja tak płonąłem, tak kipiałem!
Czyliż to wszystko czczym jest dymem?
Ach — gdyby w ogniu skąpać ducha!
Lecz w czarnéj dobie naszych dziejów
Została kretów praca głucha,
A niéma dróg dla Prometejów.
O Julio moja, w te godziny,
Gdy mię boleści gryzły żmije,
Gdybyś rączkami moją szyję
Oplotła, skarbie mój jedyny;
Gdybym przed tobą wyspowiadał
Żółć, gorycz, jaką świat mię poił,
Bunt ducha mego bym ukoił,
By jako przypływ mórz opadał.
A głos twój drogi, ukochany,
Nakształt anielskich harf muzyki,
Dyssonans by łagodził dziki
Harfy narodu struny rwanéj.
W królestwie serca — monarchini,
Niosłabyś skarb błogosławienia,
Jako ta palma, co ocienia
Pątników pośród spiek pustyni.