Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 39.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IX.

Odtąd się zaczął najpiękniejszy
Sen, jakim ziemia darzyć może;
Jaśniej pałały, zda się, zorze
I Niebios strop był błękitniejszy,

I ptak inaczej jakoś śpiewał;
I szła nam wiosna, lato, jesień —
Jak dzień zachwytu i uniesień;
Jakiś prąd szczęścia nas owiewał,

I ludzie, co tak zwykle skorzy
Zamącać szczęście najdotkliwiéj,
Tu byli dziwnie miłościwi;
Święcił się dzień nam iście Boży.

My sami — jak er młodych bogi —
Z podniesionémi dumnie głowy,
W rozblaskach zorzy purpurowéj,
Szliśmy, nie znając zwątpień trwogi,