Strona:PL Jeden z wielu (Trzeszczkowska) 38.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A mnie — jak gdyby tęcz miliony
Przed okiem nagle rozgorzały
I niebian chór zaśpiewał cały,
Szczęśliwy byłem i skruszony.

I tylko wstyd mi usta dławił
I nie dał uczuć mych wyrazić,
Że chętnie własną pierś bym skrwawił
Za to, że śmiałem ją obrazić.

Nie wiém, czy walkę mą odgadła
I użaliła się téj męce,
Bo gdy dłoń w tańcu w moją kładła
Świeciły oczy jéj dziecięce

Jakimś wyrazem bezgranicznym
Miłości, smutku i ofiary.
O Grecyo, dziwnie symbolicznym
I wiernym był ów myt twój stary!

Motylu ogniem pochwycony,
Za spokój, wiosnę, blask urody,
Jakie-ć zgotował los nagrody?
W gołębią pierś — jastrzębie szpony.

A jednak — gdyby można wrócić,
Gdyby wejść miała zorza nowa,
O Psyche, tybyś znów gotowa
Cierpieć i znów się w płomię rzucić.