Ta strona została przepisana.
VIII.
Gorzała ogniem świetna sala,
W koło igrały barw tysiące,
Jak kwietny smug, gdy w rosach słońce
Ognie brylantów pozapala.
I, w wir rozkoszy pochwycona,
Pląsała rzesza w uciech szale;
Lśniły ócz gwiazdy, ust korale
I rozkoszniejsze nagie łona.
Wtém nagle, niby z fali mętnéj
Perła kosztowna wyłowiona,
Pod strażą matki wyszła ona
Z téj ciżby wrzącéj i namiętnéj.
A tłum uchylał się w podziwie
Przed tym młodości majestatem,
Co sam jest zorzą, lilii kwiatem,
Nim czas go zwarzy zazdrościwie.