Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się być więcej, ale wszystkie niemal, jako strumienie do głównej rzeki, tak do niezgody się ciągną, za którą rzeczypospolite niszczeją. Bo w rosterku albo sama od swych sił rzeczpospolita upaść musi, co się rzymskiej dostało, albo w nieprzyjacielskie ręce przyjdzie, jako Grecya za niedawnych lat. Co się postronnych nieprzyjaciół tycze, nikt nie jest tak tępy, żeby nie baczył, między jakimi sąsiady siedzimy, i co za niebezpieczeństwo stąd nad nami wisi: bo i tym, którzy się nam jawnie nieprzyjacioły stawią (prawda się rzec musi) odeprzeć nie możemy, i tych, które sobie jakokolwiek za przyjacioły poczytamy, nieprawie szanujemy. A o niesfornych myślach naszych, niźli co pocznę mówić, słuchajmy pierwej, co o roztargnionem[1] państwie on najwyższy Prorok powiada: Omne, inquit, regnum in se divisum desolabitur[2] które słowa nie tak dalece prorockim duchem są powiedziane, jako względem własnych a nieodmiennych przyczyn zniszczenia wszelakiego państwa. Bo iż miasta i wszytki rzeczypospolite na zgodzie naprzód zasiadają[3] i potem rostą, tedy zasię niezgodą a rostyrkiem upadać muszą, bo contraria contrariis facillime dissolvuntur.[4]. To naprzód obaczywszy, przypatrzmyż się potem sami sobie, azaśmy już tego gruntu rzeczypospolitej naszej, to róz-

  1. rozdzielonem.
  2. „wszelkie królestwo rozdzielone przeciwko sobie, będzie spustoszone”. Ewang. Mat XII, 25 i Łuk. XI, 17.
  3. zasadzają się.
  4. sprzeczne dążności najłatwiej prowadzą do upadku.