Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 177.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Wieczny Boże, słusznie mię karzesz za me złości;
Jednak nie tylko patrzaj na moje krewkości,
Lecz i miłosierdzie swe chciej mieć na baczeniu,
Łaską swoją mię twierdząc[1] w mojem utrapieniu.



EPITAPHIUM.


Prózne nasze staranie
Na wieczne Boskie zdanie;
Co Bóg rzekł, to tak będzie,
Człowiek tego nie zbędzie.
A cokolwiek czynimy,
I cokolwiek cierpimy,
Wszytko pochodzi z nieba —
W tem nam wętpić nie trzeba.
Pierwszy dzień dał każdemu
I ostatni, a k swemu
Końcowi wszyscy idziem,
Skąd już nazad nie przydziem.



NA SWE KSIĘGI DO ŁASKIEGO.[2]


Psalmy syłam, gdzie kogo nabożnego słyszę,
A fraszki zaś dla dobrych towarzyszów piszę,
Sobótka paniom służy, gracze odprawuję
Szachami, a wesele pieśniami daruję.
Tobie, Łaski, co właśnie zawołanie twoje —
Zacne hetmany daję i surowe boje.



  1. krzepiąc.
  2. do Olbrachta Łaskiego, wojewody sieradzkiego.