Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Ale wierszem ozdobnym i rymy gładkiemi,
Mam nadzieję, że z mistrzmi porównam[1] dobremi.
Tymi ja przeciw długim latom się zastawię,
A za chęcią cnych bogiń imię twe wybawię

Z niepamięci nieszczęsnej, że o twej urodzie
Będzie wiek pozny wiedział i po naszym schodzie.[2]
Nie była wiecznie gładka sławna pani ona,
Dla której mocna Troja z gruntu wywrócona;

By ją był Parys poznał w szostemdziestem[3] lecie,
Nigdyby był tej trwogi nie wzbudził na świecie;
Ale jednak, co jej wiek łakomy uszkodził,
To swem pismem życzliwy poeta nagrodził.

Za co, nie wiem, przecz go Bóg ślepoty nie zbawił,[4]
Ponieważ Stezychora o wzrok był przyprawił,[5]
Że tęż istą[6] śmiał ganić rymem uszczypliwym,
Acz to potem odwołał piórem osobliwym.

Ja stąd oczu nie stracę, i w tem będę stały,
Że chwalić nie omieszkam, co jest godno chwały;
Bo nie leda, Bóg, jako swych darów rozdawa,
Temu łaskawszy, komu co nad ludzi dawa.

Przeto tusz dobrze, Hanno urodziwa, sobie,
Z twoich darów znać, że Bóg jest łaskawym tobie;

  1. dorównam dobrym mistrzom.
  2. zgonie.
  3. w sześćdziesiątym roku życia.
  4. czemu go nie uchronił od ślepoty.
  5. pozbawił wzroku.
  6. tęż samą tj. Helenę.