Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 397.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,
Tem, pospolicie mówią, ogon jego twarszy[1]. —
I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy
Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy.



NAGROBEK DWIEMA BRACIEJ[2].


Tu Jadam i Mikołaj, dwa bracia rodzeni
Czerni, w jednymże grobie leżą położeni.
Ten na wojnie gardło dał, ów zginął w pokoju: —
Nie masz przymierza z śmiercią, zawżdy my z nią w boju.



NA SŁUP KAMIENNY.


Jest coś na świecie, kto chce pilno wejźrzeć w rzeczy,
Z czego się dowcip wypleść nie może człowieczy.
Co rozumowi barziej, proszę cię przystało,
Jeno, żeby się złym źle, dobrym dobrze działo?
W czem tak częsta omyłka, że ten to sąd Boży
Nie jednemu sumnienie i serce zatrwoży.
Przedsię żyjmy pobożnie gwoli samej cnocie,
Której cena jednaż jest w szczęściu i w kłopocie.



MARCINOWA POWIEŚĆ.


Ba jeszcze raz, Marcinie. Więc powiem, tak było:
Kilka osób na jednę salę się złożyło[3],

  1. twardszy.
  2. liczbę podwójną dwiema połączył poeta z liczbą pojed. braciej; tłomaczy się to zbiorowem znaczeniem tego rzeczownika.
  3. zajęło salę.