Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 383.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DO GOŚCIA.


Gościu, tak, jakoś począł, już do końca czytaj,
A jeśli nie rozumiesz i mnie się nie pytaj.
Onać to część kazania, część niepospolita,
Słuchaczom niepojęta, kaznodziei skryta.



DO LUBOMIRA[1]


Idąc mimo librarią,
Kędy mądre księgi biją,
Lubimir między tytuły
Przeczytał: Bitwa u Huły[2].
Zlękł się i padł: Hej panowie,
Moskiewscy bohatyrowie!
Dla Boga, nie zabijajcie,
Raczej żywo poimajcie.



NAGROBEK KOTOWI.


Pókiś ty, bury kocie, na myszach przestawał,
A w insześ się myślistwo z jastrząby nie wdawał,
Byłeś w łasce u ludzi i głaskanoć skórę,
A tyś, mrucząc, podnosił twardy ogon wzgórę.
Teraz, jakoś ku myszom chciał mieć i półmiski
I łaziłeś po ptaki w gołębiniec bliski,
Dałeś gardło nieboże i wisisz na dębie;
A twej śmierci i myszy rady i gołębie.



  1. tak nazywa poeta tchórza (Lubomir = miłośnik pokoju).
  2. Uła, rzeka i miasto w wojew. połockiem.