Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 350.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mnimasz, żem prostak: ja na cię osobny
Rząd myślę włożyć, i muńsztuk ozdobny.
A potem wsiadwszy zatoczyć[1] na dworze:
Ty się tam pasiesz, nie wiem gdzie, po borze,
Skacząc samopasz od miejsca do miejsca,
Bo jeszcze niemasz po swym plecu jejsca[2].



DO ANNY[3].


Królowi rowien, a jeśli się godzi,
Mówić co więcej, i króla przechodzi,
Anno, kto siedząc prawie przeciw tobie,
Przypatruje się coraz twej osobie
I słucha twego śmiechu przyjemnego,
Co wszytkich zmysłów zbawia mię smutnego.
Bo skoro namniej wzrok skłonię ku tobie,
Słowa nie mogę domacać się w sobie,
Język mi zmilknie, płomięń się w mię kradnie,
W uszu mi piszczy, noc przed oczy padnie,
Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę,
Tylko że martwy przed tobą nie padnę.



O PELOPIE.[4]


O Pelopie ten głos był, że go ojciec srogi
Uwarzył i dał na stół, gdy czestował bogi.

  1. harcować.
  2. jeźdzca.
  3. przekład z Safony, pieśni III-ciej.
  4. weszło tu kilka myśli z Pindara (z księgi I Olimpiady).