Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bije ten koń i kąsze;[1] spalcie go raczej,
Jeśli sami od niego zgorzeć nie chcecie.
Czujcie stróże: noc idzie, noc podejźrzana.
Wielki ogień ma powstać, tak wielki ogień,
Że wszytko jako w biały dzień widać będzie,
Ale nazajutrz zaś nic widać nie będzie.
W ten czas, ojcze, ani już bogom swym dufaj,
Ani się poświęconych ołtarzów łapaj:
Okrutnego lwa szczenię[2] za tobą bieży,
Które cię paznoktami przejmie ostrymi
I krwią twoją swe gardło głodne nasyci.
Syny wszytki pobiją, dziewki w niewolą
Zabiorą, drugie kwoli trupom umarłym
Na ich grobiech bić będą. Matko,[3] ty dziatek
Swoich płakać nie będziesz, ale wyć[4] będziesz.

CHORUS.

Rzućmy się conaprędzej, a na pokój[5] gdzie
Wyprowadźmy tę pannę upracowaną.

ANTENOR, PRIAMUS.

ANT. Te słowa, królu, nie są ku wyrozumieniu
Nazbyt trudne, a zgoła tobie i ojczyźnie
Upad[6] opowiadają; prze Boga cię proszę,[7]

  1. kąsa.
  2. t. j. syna Achillesa, Neoptolema.
  3. Matka Kassandry (Hekuba).
  4. aluzya do przemienienia jej w sukę.
  5. na miejsce spokojne.
  6. upadek.
  7. proszę cię, przez Boga.