Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 503.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poszli. Idziemy milę i drugą; już tu vestigia[1] tatarskie, co to niektore rzeczy upuści, zgubi, niektore też i rzuca, kiedy mu się co lepszego trafi. Tchorz ich oblatuje; ja jednak cieszę, że to ludzie, uciekając, upuszczali, nie tata[rski podjazd][2]. Wtym szlachcic wyjechał do nas z lassa i ten dopiero prawi, że »tu, milę tylko pojechawszy, nabierzemy Tatarow, co chciemy, bo się włoczą po wsiach, nietrudno będzie o języka. Jam wczora między niemi jeździł, a nie śmieli się na mnie porwać; tak są obciążoni i konie mają pomordowane. Sam was poprowadzę ścieżkami, chrostami«. Po tych jego powieściach chwyciło się mnie tego serce bardzo i mowię: »Nu, Mści Panowie, teraz nam trzeba pokazać, że nas Bog i natura formavit[3] ludźmi, nie grzybami; będziemy mieli nad inszych, kiedy się z tym popiszemy krolowi, że przyprowadziemy języka. Sam to Bog podaje nam tę okazyą, tak snadną do nabycia dobrej reputacyej; pokażmy się, żeśmy ludzie«. O, Boże! kiedy to okrzyk na mnie: »Albo my to kwarciani?[4] Albo my to Wołosza[5], albo ludzie służebni? Mamy my wojsko kwarciane, ktoremu płaciemy, żeby się za nas biło. Nie posłano tu nas dla języka, tylko dla wiadomości, ktorą już wziąwszy, nie pojdziemy stąd dalej. Mam ja żonę,

  1. ślady
  2. W rkpsie dół stronicy przez obcięcie uszkodzony.
  3. przyroda utworzyła
  4. Kwarciany — opłacany z kwarty, t. j. ¼ dochodu z dóbr królewskich.
  5. Zob. przyp. 3 na str. 22.