Pojechałem tedy traktem na Smołowicze[1]. Posłow nie zastałem, dano mi tedy stancyą piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sam tylko sporządza, uwija się, gospodyniej nie obaczysz; jeść gotują, prowiantow dano dosyć i od ryb, i od miąs. Mieszkałem tam cztery dni, poko posłowie nie nadjechali, a gospodyniej nie widziałem, bo tam oni żony tak chowają, że jej słońce nie dojdzie; wielką niewolą cierpią żony i ustawiczne więzienie.
Przyjechali tedy porządkiem dobrym, pięknie: Ofanasy Iwanowicz Nestorow, wielki stolnik carski, człowiek familiej starennej moskiewski[ej], drugi z nim, niby to secretarius legationis[2], Iwan Polikarpowicz djak, syn tego stolnika, młody Michajło, bojarow kilkanaście i inszych drobniejszych, circiter[3] wszystkich 60 i coś oprocz wozowych ludzi; wozow samych z leguminą i towarami 40.
Powitaliśmy się tedy z wielką wdzięcznością[4]. Nazajutrz bankiet carski miał być; przyszedł do mnie wieczorem Michajło Ofanasowicz, syn tego stolnika, i drugi z nim bojarzyn z oracyą:
»Car, ossudar wieliki Biłoje[j] i Czornyjej Rusi samoderż[c]a i obladatel, tebe ster pryjatela swoiho