Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszeć napierasz się sądu contra absentem[1]; to być nie może, bo też i on chciał się salwować, teraz dopiero pojechał tam, skąd Wszeć przyjechał. A lepiej było i Waszeci dopiero teraz z nim razem pospołu jechać po inkwizycyą, niżeli tak wiela okazyj opuścić pięknych. Waszeci to bardziej pachnie kancelarya, niżeli wojna. Lepiej albo Wszeć zaniechaj tej weksy[2], bo kiedy on wyszedł zdrowo z takiego ognia, w ktorym widziałem go sam, to znać, że nie winien krwie brata Wszeci; wszak Waszeć pamiętasz, żem go taką zagadnął probą: »Jeżeli wynidziesz zdrowo z tej okazyej, to się miarkować będę o twojej niewinności«. Jać was rozsądzę, skoro on z swoją powroci inkwizycyą; ale jeżeli tam Waszeć co zrozumiał, lepiej ludzi nie turbować. On się tego nie zapi[e]ra, że brata Waszeci uderzył; ale się w tym chce wywieść, jako nie z tej, ale z inszej przyczyny zszedł z świata. Albo tam do trybunału o to, jako szlachcic z szlachcicem, ponieważ to stało się tak dawno i nie pod moją dyrekcyą«. — Nabił ci mu tedy uszy; nietylko temu dał pokoj, ale z wojska od ćwierci[3] wyjechał. Przyjechawszy ja tedy do Radomskiego, już tedy owych ludzi nie zastałem żywych, co byli najpotrzebniejsi do inkwizycyej, osobliwie gospodarstwo, w ktorych się domu działa ta zwada; ksiądz tylko jeden był, co go dysponował. Ten chciał mi dać testimonium recedendo a sacrificio mis-

  1. przeciw nieobecnemu
  2. Weksa (z łac.) — dokuczanie.
  3. t. j. od kwartału