moj; z ktorej racyej i ja tam podjechałem. Złodziej Węgrzyn, szalony Rakocy[1], świerzbiała go skora, tęskno go było z pokojem, zachciało mu się polskiego czosnku, ktory mu ktoś na żart zchwalił, że miał być lepszego, niżli węgierski, smaku.
Jako Kserkses ob caricas Atticas[2] podniosł przeciwko Grecyi wojnę, tak i pan Rakocy podobnąż szczęśliwością we czterdziestu tysięcy Węgrow z Multanami, Kozakow zaciągnąwszy alterum tantum[3], wybrał się na czosnek do Polski; aleć dano mu nie tylko czosnku, ale i dzięgielu[4] z kminem. Bo jak on tylko wyszedł za granicę, zaraz Lubomirski Jerzy[5] poszedł w jego ziemię, palił, ścinał, gdzie tylko zasiągł, wodę a ziemię zostawił. A potym od matki Rakocego wielki okup wziąwszy, wyszedł synowi perswadować, żeby nie wszyt-
- ↑ Jerzy II Rakoczy, książę siedmiogrodzki (1648—1660).
- ↑ dla fig attyckich
- ↑ drugie tyle
- ↑ Dzięgiel — roślina mocnego zapachu i ostrego smaku. Przysłowie: Dać kminu z dzięgielem, t. zn. dojąć do żywego.
- ↑ Jerzy Sebastjan Lubomirski, marszałek w. kor., hetman pol. kor., późniejszy rokoszanin, um. 1667. w Wrocławiu.
z kwarty t. j. z ¼ dochodów z dóbr królewskich — stąd wojsko kwarciane w przeciwieństwie do pospolitego ruszenia, do którego był obowiązany każdy szlachcic, zdolny do noszenia broni. Zaciąg odbywał się w sposób opisany przez Starowolskiego: »Szlachcic, czy za własne pieniądze, czy też ze skarbu Rzpltej, chcąc zaciągnąć chorągiew, jechał do dwudziestu lub trzydziestu szlachty, pytając, jeśliby chcieli służyć z nim razem. Toż oni pytają się, wieleby oprócz zwyczajnego żołdu miał im dać. A tak chorągiew jednę składało przynajmniej 30 szlachty, którzy po 3—4 konie stawiać mieli«.