Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

knieję: — »Tu zabiłem tygrysa«, »tam padło ich dwa w jednym miocie«, »tu tygrys zagryzł człowieka« i t. d. Dzisiaj tygrys niestety rzadkością, za kilkanaście lat może zniknie zupełnie. Mówię tu naturalnie tylko o Goonie i okolicy, w innych bowiem miejscowościach jest ich jeszcze podostatkiem. Mając charty z sobą, poszczuliśmy wracając szakala i po długim i nader emocyonującym galopie wzięły go psy w załomie skały. Bronił się do upadłego, musieliśmy sami go dobić kijami i kamieniami, gdyż mu psy rady dać nie zdołały. Psy, które mieliśmy ze sobą, były to dwie smycze arabskich chartów, które pułkownik z końmi z Bagdadu sam przyprowadził; psy rącze, lecz słabe i niewytrzymałe, mniejsze od naszych tak zwanych polskich chartów, włos mają krótki rudawego lub czarnego koloru.
26 marca. Nareszcie w ostatni dzień mego pobytu w Goonie, św. Humbert łaskawszym okazać się raczył. Rano jeszcze nie było nic postanowionego co do polowania, przed samem południem dopiero przysłał mi jeden z oficerów słówko z zapytaniem, czy nie chcę przejechać się konno i wziąść kilka miotów o parę mil od Goony, w miejscowości, gdzie już polowaliśmy kilka razy przedtem. Nie mając nic lepszego do roboty, pośpieszyłem na wezwanie. Gerard został w domu, mając zajęcie kancelaryjne, ruszyliśmy we dwójkę, porucznik B. i ja; ludzie i obława już czekali na nas, wzięliśmy dwa mioty, lecz próżnemi się okazały. Jeszcze jeden miot i mamy wracać do domu. Z dwóch stanowisk, na los szczęścia sam sobie swoje obrałem, na grubym pniu nieznanego mi drzewa indyjskiej flory, o białej jak mleko korze i ogromnych liściach. Stanąłem sobie na konarze i sznurem się dla pewności ru-