Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mazowsze, lub znikał na czas jakiś tak, że nikt nieumiał powiedzieć, gdzie przebywał.
Lecz pochwycić go na czemś jawnem było trudno, a ostrzegany Bolesław i Leszek, najgorszego się spodziewać mogli. Pudykowi z powodu Toporczyków nieprzyjaciół przybyło. Ci odsiedziawszy karę, wyprzedali się z ziem swoich i precz wynieśli na Mazury. Nie mogli przebaczyć księciu, iż na nich złożył całą winę.
Paweł coraz mniej bywał, wreście całkiem się tam przestał pokazywać. W Krakowie nie siadywał długo, otaczał się zbrojnemi, sam zawsze wpół uzbrojony jeżdżąc i przy mieczu. Około niego skupiali się wszyscy, którzy Bolesławowi nieprzyjaźni byli.
Książęta oba nie wiele mogli uczynić, aby się od niebezpieczeństwa, którego przewidzieć było trudno, ochronić — a Biskup krzątał się, zabiegał, czynnym był, i jak siecią osnuwał do koła tych, na których pomścić się pragnął.
Siła jego rosła.
Gwałtownik zuchwały miał tę potęgę woli nieprzełamaną, której słabsi ludzie łatwo ulegają. Jednał ich sobie energją, przebiegłością, szczodrobliwością, zaufaniem w siebie i szczęściem, jakie mu dotąd służyło.
Życie wiódł raczej ziemianina możnego, niż pasterza, kościół zdawał na swych ulubieńców, sam polował, zabawiał się i dwory pańskie obje-