Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 055.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie miało ochoty przychodzić doń z dobrej woli, a gdy kilka razy zapraszane, nawet się nie stawiło, nie wołano ich więcej.
Dnia tego działa się rzecz niezwyczajna — wiedziano już przez posłów, że przeciwnicy Pawła wszyscy się stawić przyrzekli.
Stoły więc nakryto tak, aby dla nich miejsca było dosyć, po prawej ręce Pasterza wyznaczywszy siedzenia dla tych, o których wiedziano, że wrogami mu byli.
Obiady jadano wówczas rano, dobrze przed południem, więc tu już się od brzasku krzątano.
Biskup sam uchyliwszy drzwi, po kilkakroć wyglądał, czy po jego myśli biesiadna izba była przybrana.., wyglądał ks. Szczepan, naradzał się z nim, chodził niespokojny i posępny jak człowiek, który się na coś wielkiego ważąc, radby co rychlej zbyć się wziętego na się ciężaru[1]
Zastęp przeciwników biskupich szedł cały razem pod wodzą śmiałego kanonika Janka, który u siebie zgromadziwszy ich, i zagrzawszy aby się mężnie stawili, poprowadził z sobą na biskupstwo.
We zwyczaju bywało, iż wprzódy nim do stołu zasiąść miano, Biskup wychodził do izby, gości swoich witał, rozmawiał z niemi...

Na tę przedobiednią chwilę rozmowy racho-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki.