Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z tych miejsc, które na jej skinienie wśród trzęsawisk i moczarów jakby cudem murami się okryły — nie dla własnego bezpieczeństwa, bo męczeństwo dla niej upragnionem było, ale dla tych sióstr swych, co z trwogi marły w Trzebnicy, modlić się nawet nie mogąc i Boga chwalić.
Napróżno tę ich lękliwość karcąc surowo, księżna Jadwiga przypominała im, że bez woli Bożej włos nie spada z głowy człowieka, a przed wyrokiem Bożym żadna warownia nie obroni, lękliwego ducha siostry błagały ją tak, że w końcu, litując się im księżna wszystkim, co Trzebnicę zaludniali, ruszyć kazała do Krośna.
Tu świeżo wzniesiony klasztór dla klarysek, przyjąć ich musiał i dać schronienie mężnej pani z jej trwożliwemi towarzyszkami.
Jej jednej w najstraszniejszych życia próbach nigdy spokój nie opuścił, na który patrząc truchleli ludzie, tak do nieczułości i odrętwienia był podobnym.
Nigdy łza niepostała na jej licu, chyba, gdy rozgorzała na samotnej modlitwie; nigdy jęk się z jej piersi nie dobył.
Tego czasu księżna Jadwiga była już chodzącym posągiem świętej.
Wychudła, wybladła, woskowo-żółta niewiasta, w jednej zawsze sukni wełnianej na włosiennicę narzuconej, bosonoga zimą i w lecie, z poranionemi stopy — jak cień jakiś dzień i noc