Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krucze ze stołbu zerwało się z wrzaskiem i uniosło w obłoki.
Świsnęły strzały. Kamienie posypały z obu stron. Na dół toczą się głazy i belki, ludzi ciągnąc z sobą do jeziora, a co pluśnie w głębię szereg cały napastników, to na grodzie okrzyk zwycięzki.
Padają odepchnięci i cisną się na ich miejsce drudzy, po zabitych drapią się żywi. — Na wały! na wały! Smerdy biegają, popychają, krzyczą... Dwa razy odparto napaść, toczy się trzecia gromada, nacisnęła grodową załogę, dusi ją w podwórze i do wrót... Ludzie się wpół pozwierali i mocują...
Chwostek spojrzał i zbiegł.
Do izby wpadł i żonę wyniósł na plecach. Niewiasty za nią gonią płaczące...
Na drabinę! do wieży!..
Na stołb! na stołb!
Niosą węzły i opony, kto co pochwycił...
— Na wieżę lud doborny!
Na drabinie się roi czarno, gnie się pod ciężarem ludzi, a wieżyca chłonie niesyta i chłonie uciekające gromady.
Z wrzaskiem strasznym załoga wbiegła w podwórze z wałów wyparta. Nacisnęli ją ze wszech stron, obronić się nie mogła, trupami usłane drogi, trupem pokryte wały... ciała pływają po jeziorze ze skrwawionemi twarzami.