Ta strona została uwierzytelniona.
czyny, która patrząc nań uśmiechnęła się, jakby mowę niebios zrozumiała.
Na dachu kontyny gruchały gołębie, w krzakach znowu śpiewały słowiki, a po nad łodzią knezia leciało kruków stado, to wzbijając się do góry, to opadając na dół, jakby kołpaki z głów pozrywać im chciało.