Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 151.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   147   —

jednak trafiało że na niego samego spadało rozstrzyganie spraw i wydawanie wyroków.
Obok Mierzwy w drugiéj izbie tuż zasiadał Skarbny książęcy, który kary pieniężne odbierał od osądzonych, a do pomocy przy nim byli pachołkowie, aby kto zapłacić nie mógł zaraz do więzienia pociągnąć.
Całe jedno na zamku skrzydło izby te sądowe zajmowały, do których przez kryte chodniki, gdy chciał przystęp miał Mieszko. Oprócz tego izba dlań była tak urządzona, że mógł z za gęstéj kraty drewnianéj, okrytéj zasłoną, gdy chciał siadłszy u niéj słuchać co się na sądach działo i patrzeć na obwinionych. Mierzwa niby nigdy nie wiedział kiedy miał pana za sobą, ale bystry człek, chwytał szelest najmniejszy, lada drgnienie zasłony nie uszło z ukosa rzuconego wejrzenia, a miał téż ludzi co skinąć umieli; aby wiedział gdy książę był przytomny.
Naówczas Sędzia stawał się jeszcze troskliwszym, pilniejszym w wymiarze sprawiedliwości, wiedząc jak do smaku pańskiego przygotować potrawę.
Następnego dnia rano, nad zdobyczą Kietlicza można się było spodziewać sądów i rozpraw ciekawych, bo ciemnice i szopy pełne były ludzi, którzy wszyscy stawieni być mieli.
Zawczasu téż w podwórcu zamkowym ukazał się Mierzwa, w długiéj sukni czarnéj nakształt kle-