Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   148   —

stersów bowiem wszystko wspólném było i nikt własnéj celi nie miał.
Ponieważ już było po tercyi i po Mszy świętéj a czas obiadu następował, książe zaś z Opatem na osobności nie chciał zasiąść do stołu, pragnąc się do życia klasztornego stosować, O. Lucjusz poprowadził go do skromnéj szopy, w któréj jadano.
Maleńka kazalnica z desek zbita, na boku stojąca, przeznaczona była dla lektora, czytającego w czasie jedzenia. Rozpoczęto wedle zwyczaju od odmówienia psalmu „Miserere mei Deus“ i błogosławieństwa.
Na stole podane były dwie potrawy, wino z wodą mięszane i chleb czarny. Pożywano w milczeniu. Książe z Opatem usiadłszy do stołu, nic innego nad to co wszyscy jedli mieć nie chciał.
Wkrótce téż skończył się krótki obiad, czytaniem reguły i wspomnieniem zmarłych w zakonie macierzystym zamknięty. Tygodniowi dozorcy poszli z zakonnikami do pracy, a najważniejsza tu teraz osoba, budowniczy „Magister Operis.[1] który robotami około kościoła zawiadował do swych cieślów i murarzy pospieszył.
Dwór księcia Kaźmierza jadł osobno i daleko dostatniéj nad niego był przyjęty, bo w klasztorze dla obcych na niczém nie zbywało.

Po jedzeniu Opat, który znał upodobanie księcia, a pragnął go czémś rozerwać, skinął na Kan-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; zamiast kropki winien być przecinek.