Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w kaplicy zamkowej, do której wstęp osobom wybranym był dozwolony. Szambelan też obiecywał wprowadzić z sobą rotmistrza, aby na intencją pomyślnego skutku zabiegów swych, mógł się pomodlić i rodzinę pańską zobaczyć, bo tej nie znał wcale.
Resztę dnia ledwie mógł spocząć Tołoczko, tak go rozrywali panowie przy królu bawiący, ciekawi dowiedzieć się jak stały sprawy od czasu ich wyjazdu. Szło głównie wszystkim o Trybunał piotrkowski, który Potocki wojewoda kijowski tak samo miał opanować jak Radziwiłł wileński, i jeden z Potockich już był na marszałka głosem powszechnym dezygnowany.
Tołoczko i Żmigrodzki biesiadować musieli od rana do nocy, bo ich sobie z rąk do rąk podawano.
W rotmistrza też przy tak szczęśliwych wróżbach wstąpiło męztwo, powróciła mu wesołość. Dość późno powrócił do gospody swej pod Trębaczem za bramą i zasnął snem twardym. Żmigrodzki dużo później powróciwszy, zabawił się tem jeszcze, iż go w najlepsze usypiającego póty wołał i potrząsał nim, aż go zbudził oświadczając, że chciał tylko wiedzieć co mu się śniło.
Zasnął potem znowu Tołoczko i przez pacholika trochę zapóźno rozbudzony, ledwie miał czas się przyodziać, aby do kaplicy na mszę świętą pobiedz do zamku.
Z wyznaczonego mu miejsca, mógł się przypatrzeć królowi, który wszedł stąpając ciężko, bo zdawało się, że nogi miał obrzękłe. Twarz choć łagodnie uśmiechnięta, nadzwyczajne wyrażała znużenie, w czasie nabożeństwa oczy mu się przymykały i zdawał