Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo wojując z Czartoryskiemi, wszystko co im opór stawiło, rad był sobie pozyskać i trwale przywiązać.
— Spodziewam się — rzekł mu w końcu posłuchania Brühl — że jutro lub pojutrze król W. panu list na to starostwo podpisze, a jeżeli W. panu pilno nazad będziesz mógł się stawić N. Panu z podziękowaniem natychmiast.
Zadał jeszcze kilka pytań Tołoczce tyczących się Radziwiłłów i sytuacji wojsk russkich i z uprzejmością nadzwyczajną — do widzenia go pożegnał.
Szambelan Zabiełło przyjął też znajomego sobie zdawna Tołoczkę, rad że z nim o Litwie będzie mógł pogawędzić.
— Niema najmniejszej wątpliwości — dodał — że przywilej na starostwo podpisany zostanie. Brühl taki tu wszechmogący jak był w Warszawie, a daleko mu się łatwiej obracać.
— A król? — zapytał Tołoczko.
— Król, zdaje mi się, że utył już nawet od swego przybycia. Nie może się nacieszyć Dreznem — mówił Zabiełło — teatr mu przyozdabiają, polowania przygotowują, które, gdyby nie żubry, zagasiłyby Białowieżskie i Pragskie. Przed swoją ukochaną Madonną, sam widziałem, gdy się modlił i płakał. Niema nad niego szczęśliwszego człowieka, bo tego co by go zgryźć mogło, nie widzi.
Rozmawiali długo. Zabiełło opowiadał o życiu w Dreznie, o dworze, o następcy tronu, który chory był i kaleka, o księżniczkach... królewnie i tem co Augusta otaczało.
Od Zabiełły dowiedział się rotmistrz, że rano o siódmej godzinie, król był zwykł słuchać mszy świętej