Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 138.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiesz o tem, że my oboje tym co nam z serca służą, umiemy wdzięczność okazać, możesz się więc nie frasować swoją przyszłością. Chcę też Koiszewskiej pokazać, że nie na przekór jej córkę wzięłam, ale coś dla niej uczynię. Choćby dla tego, aby nie żałowała co traci ze strony matki.
Skłonił się z przyklęknięciem Tołoczko, a że do księżnej przywołano któregoś z jej faworytów, wyszedł żywo, rozmyślać o przyszłem szczęściu i o rogówce, której wspomnieć nie śmiał.
Wieczorem po wieczerzy, książe go wziął do swego gabinetu. Miał minę jakąś uroczystą, na stole leżał list wielką pieczęcią Sapieżyńską zamknięty. Książe był wesół i dobrej myśli.
— Wiem od Magdusi o twych kłopotach i wiernych służbach — rzekł do niego hetman — naradziliśmy się z nią czem ci pomódz. Mnie w tej chwili ciężko, bardzo ciężko, ale mam przyobiecane u Brühla, dla waćpana, pierwsze pomierne Starostwo, jakie zawakuje. Dowiaduję się właśnie, że Kąkolownica jest do dania, bo ten co ją trzyma, umiera. Doktorowie go widzieli. Nikt o tem nie wie, nikt się nie spodziewa, potrzeba korzystać z czasu. Musisz dniem i nocą jechać do Drezna. Do Brühla mam list gotowy, zalecam cię, dał mi słowo, otrzymasz Kąkolownicę. Tylko pośpiech gwałtownie potrzebny. Ruszaj natychmiast do Drezna.
Rotmistrz hetmana w ramiona i po rękach całował, Sapieha mówił dalej:
— Daję ci listów dwa, do Brühla i do szambelana Zabiełły. Nim się tu ludzie o wakansie na Ką-