Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po powrocie króla do Drezna, w dni parę, w porze o której król nie przyjmował nikogo, a w przedpokoju oprócz służby nikt się nie znajdował, znalazł się tu stary Steinheil.
Wpuszczać do króla, kogokolwiek bądź bez pozwolenia Brühla, było to narazić się na zemstę jego.
Powiedziano radzcy ażeby się oznajmił Brühlowi. Stary się skrzywił i zasępił.
Stał tak naprzeciw drzwi, iż za otworzeniem ich, August zawsze na jednem miejscu siedzący z fajką, musiał go zobaczyć. Traf chciał aby się drzwi otwarły, bo jeden ze sług wychodził.
Król spostrzegł Steinheila.
O mało nie krzyknął i porwał się z krzesła swego, wołając, aby go wpuszczono. Wahali się lokaje, wiedząc co ich od ministra spotkać miało, ale król poczynał się niecierpliwić.
Wpuszczono starego przyjaciela rodziny. Król się rozpłakał. Powitanie było bardzo serdeczne.
Brühl tego dnia, było to w jego przeznaczeniu zasnął dłużej nieco, potem przeciągnął z jakiegoś powodu przyjście na zamek, tak że gdy przybył tu, nie zastał już króla Augusta.
Służba zdumioną była tem, że tego dnia król się emancypował i okazywał swą wolę.
Ranek był bardzo piękny, powietrze czyste i łagodne. August który od przyjazdu z Warszawy chodził posępny i niespokojny, szukał widać sobie jakiegoś ratunku pociechy, rozrywki. Steinheil nastręczył do tego zręczność.
Czy chciał N. pan użyć świeżego powietrza, czy uciec od natrętów i sam na sam zostać ze sługą ojca