Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 088.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwyczajną trudnością i zapewnić sobie za to niezmierną wdzięczność.
— Widzisz, rotmistru dokończyła, że ja dla ciebie się sakryfikuję, że nie zapominam o tobie.
Było to doskonałym wstępem do nowych wymagań od Tołoczki, który musiał za to pojechać szpiegować księcia wojewodę i dojść, kto mu radził i nim kierował. Postępowanie Radziwiłła, zdradzało głowę rozumną i człowieka wytrawnego, a hetmanowa nie miała wojewody za obdarzonego temi przymiotami.
Im więcej skutkiem swego temperamentu nieunoszonego popełniał wybryków, tem Sapieżyna więcej się tem radowała. Starała się też męża od niego trzymać zdaleka, bo wiedziała, iż pojednanie jej interesom byłoby szkodliwe.
Zamiast w Wysokiem, zbierano się teraz na narady w Białymstoku.
Było to ze wszech miar dogodniejsze i mniej kosztowne. Panna Aniela od matki nie odbierając przez czas jakiś wiadomości, ani przynagleń, łudziła się na dzieją, że przestała się opierać... i że ją łatwo przebłagać.
Stało się to jednak wcale inaczej niż ona sobie wyobrażała.
Bujwid się wylizał ze swej rany dosyć prędko, tak że nawet już ręki na temblaku nie nosił, tylko mu jeszcze dolegała i ubierać się było trudno.
Ale chłop był zdrów i silny, na ból nie zważał i tylko kontusz mógł wsadzić, pojechał do strażnikowej na zwiady.
Koiszewska przyjęła go radośnie, ale na zapytanie o córce, odparła, że jej znać nie chce, że myśli