Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w liście księżnej tak wyglądała, jakby była wyrzutem, iż rodzona matka o nią nie dbała.
Między hetmanową a strażnikową przychodziło tedy do walki i zdawało się, że pierwsza zwyciężyć musi. Koiszewska miała za sobą prawa matki, charakter śmiały i energiczny, ale księżna Sapieżyna przebiegłość, wszystkie środki ludzi bardzo możnych, rozgałęzione stosunki, w potrzebie i protekcją króla.
Im to drożej kosztować miało, tem mocniej stała przy tem, że Anielę wyda za swojego Tołoczkę.
A że ze strony strażnikowej mogły być wszelkie środki użyte, nawet podstęp i przemoc, w Wysokiem z rozkazu pani hetmanowej obmyślano ostrożność, nadzór, czuwanie na korytarzach i t. p.
Tymczasem jednak strażnikowa nie uczyniła żadnego kroku, musiała się namyślać. W pisma się wdawać nie chciała, posłała po Szklarską, zapraszając ją, aby chorą odwiedziła.
Stara panna nadbiegła natychmiast uprosiwszy konie u pana strażnika koronnego. Wiedziała już mniej więcej o wszystkiem i oburzała ją ta prepotencja kobiety, która cudzem dzieckiem dla swojej fantazji lub interesów rozporządzać chciała.
Koiszewska przywitała ją w progu.
— Szklarsiu, moja droga, wzywam cię na pomoc. Anielę mi hetmanowa skonfiskowała. Pisałam dwa listy nadaremnie, jedź, przekonaj się czy prawda, że chora, a Anieli powiedz, jeśli nie chce abym się jej wyrzekła jako córki wyrodnej, niech powraca.
— Słuchaj że strażnikowo — odparła Szklarska — pojadę, ty wiesz, że ja się nikogo nie ulęknę, ale daj