Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie miał już tu co robić nieszczęśliwy i czapkę pod bok wziąwszy, wyniósł się.
Nie było się z czem chwalić, przyjechawszy więc do Wysokiego, zmilczał i ani o bytności swej u Koiszewskiej, ani o tem co od niej posłyszał, nie mówił nikomu.
Księżna tymczasem przy swojem stała z równym oporem, choć z mniejszem prawem niż matka.
Aniela też trwała w swem postanowieniu. Hetmanowa, która ją lepiej poznała teraz, wiedziała czem przynęcić i obietnic świetnych nie skąpiła.
Drugi list wzywający pannę Anielę do powrotu do domu, wysłała Koiszewska wieczorem tego dnia, gdy ją odwiedził Tołoczko.
Napisany był zimno, ostro, tonem obrażonej matki i nakazywał jej natychmiast powracać, jeżeli nie chciała, aby się jej wyrzekła.
Podobneż wezwanie do księżnej, aby pannę Anielę odesłała, w bardzo krótkich wyrazach, oddano do rąk własnych hetmanowej.
Z księżną Sapieżyną jedynym sposobem aby nic nie otrzymać, było chcieć co na niej wymódz siłą, aby się potem chlubić, iż ona uledz musiała. Jak skoro tak nalegano o wydanie córki, postanowiła ją bronić i zatrzymać.
Anieli kazano natychmiast pójść do łóżka i nie wstawać, a księżna odpowiedziała zimno pani Koiszewskiej, że córce jej, doktór nie pozwala wstać, ani się z miejsca poruszyć, więc księżna dbając o jej zdrowie nie może dozwolić na to, aby się narażała na niebezpieczeństwo. Troskliwość o pannę Anielę