Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Górski się tłómaczył bardzo obszernie i namiętnie, dowodząc, że nic nie zmyślał... Strażnikowa w końcu musiała zamilknąć. Gospodarz pocieszał.
Powróciwszy ztąd, Koiszewska, która miała siłę męzką, umiała znosić, walczyć, czekać, tym razem bardzo osłabła. Trzeba było na gwałt ratować córkę od Tołoczki, przewidywała jakie mieć będzie trudności do zwalczenia, lecz obiecywała sobie nie dać się pokonać i córkę odebrać.
Napisała list grzeczny do pani hetmanowej, przepraszając, że sama po córkę przybyć nie może z powodu choroby, i domagając się powrotu Anieli. Nastawała na to, że była chorą i że miejsce córki było przy matce.
Listy do hetmanowej i do Anieli, wielkiego niepokoju były przyczyną.
Hetmanowej nie szło o to w istocie wiele za kogo strażnikównę wydadzą i czy ona będzie szczęśliwą lub nie, ale nie mogła tego dopuścić aby się jej sprzeciwiać śmiano, jej łaskami pogardzać i mieć swoję wolę.
— Nie dam Koiszewskiej córki — zawołała — list odczytawszy. Ja na to pozwolić nie mogę.
Aniela przelękła się, postanowienie wyjścia za rotmistrza było teraz jak najmocniejsze. Tołoczko, który chciał się zalecić pannie, w ciągu ostatnich dni w rozmowach uczynił jej obietnice wielce nęcące.
Przyrzekł jak najuroczyściej, iż mieć będzie karetę podobną do tej, którą jeździła ks. Sapieżyna, cug koni sześciu, dworzanina, hajduka, liberją. Do kościoła miała jej towarzyszyć służba niosąc poduszki herbowne i książki. Co roku dwa razy co najmniej zobo-