Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 048.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więc ją, że o wszystkiem co się tu działo dawała różnemi sposobami znać do Wołczyna. Mokronowski wiemy, służył do czego tylko chciała za pośrednika.
Nie przeszkadzało to Białostokowi bawić się, bankietować, wyprawiać fety świetne w Choroszczy, zapraszać na bale, na których piękna uroczo, powabem smaku otoczona pani hetmanowa królowała.
Branicki tyle miał do wyrzucenia samemu sobie, tyle winy ciążyło na nim, iż nie miał prawa, niczem ze strony żony się obrażać, jej świat wybaczał przywiązanie do Mokronowskiego, bo on sam osobiście zasługiwał na nie, a okoliczności uniewinniały oboje.
Dwór, towarzystwo tutejsze, sposób życia, słynęły w całej Polsce, każdy był ciekawym bliżej je poznać... nie dziwna więc, że biedna strażnikówna żądzą tą pałała aż do suszenia na tę intencję i modlitw natrętnych.
Umyślny poseł pobiegł do matki, i odpowiedź przywiózł pomyślną, chociaż strażnikowa prosiła córkę, aby ta jej zachcianka była ostatnią.
Panna Aniela zapewniła Tołoczkę, iż się za nią hetmanowa wstydzić nie będzie, przygotowywała się do podróży, spodziewała, że Sapieżyna zechce widzieć jej stroje, lecz hetmanowej ochota odeszła i ani spytała więcej o to.
Miała daleko większą troskę jak stosunki męża zabezpieczyć i nie dopuścić, żeby się ani zbyt wiązał przymierzem, ni narażał chłodem.
Chodziły pogłoski, iż się tu i hetman wielki litewski miał znajdować.
Sapieżyna dbała o honor domu i o znaczenie męża, chciała stać na straży, aby go nie lekceważono.