Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie zapominając, począł pracować nad tem, aby hetmanowa wzięła z sobą pannę Anielę.
Dawszy słowo raz, potem lubiąc się rozerwać towarzystwem ks. Sapieżyna na nowo mu to przyrzekła.
Prawdę jednak powiedziawszy strażnikówna, choć przystojna, układna i dla niej pełna poszanowania nie przypadała już jej do smaku.
Hetmanowa chciała raz jeszcze Tołoczkę wyrozumieć.
— Mój rotmistrzu — rzekła — dałam ci słowo nie cofam, postaram się o to aby Koiszewska, w której się tak rozmiłowałeś twoją była, ale powiedz ty mnie szczerze, wybadawszy siebie, czy ona ci jest tak koniecznie do szczęścia potrzebna?
— Ja ci, słowo daję, dobrze życzę, i wyznam otwarcie, dziewczyna mi się nie bardzo podoba. Chce się jej damy jakiejś rolę grać, na którą nie jest pono stworzoną. Fumy wielkie, sentymentalna, a ty na gacha jesteś za stary, w pretensjach. Miarkuj, czy ona dla ciebie, czy ty dla niej?
Posłyszawszy to rotmistrz w lament okrutny, ręce łamiąc, do nóg się schylając, błagając począł hetmanową konwinkować, że dla niego niema na świecie nikogo... oprócz panny Anieli.
Naśmiała się z niego hetmanowa — i rzekła.
— Zatem to rzecz skończona, pojedzie ze mną i będziesz ją miał. Daj tylko Boże abyś później tego nie żałował.
Tołoczko natychmiast pobiegł do strażnikowej zabiegając, aby dla zyskania protekcji w procesie potrzebnej, córki nie odmawiała hetmanowej do towarzystwa.