Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 029.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tłumaczyć wszystko... sobie przyznając władzę, której wcale nie miał.
Fundowanie Trybunału ulegało w Warszawie, w redakcji ministra, przeradzało się w istny romans, w którym role jasne grały osoby miłe jemu, a czarne jego nieprzyjaciele.
Kazano się N. Panu spodziewać najszczęśliwszego rezultatu, który miał Czartoryskich pokonać, odjąć im męztwo i złamać. Książe wojewoda miał w interesie króla otrzymać na Litwie moc nieograniczoną.
Król lubił księcia wojewodę, znajdował go bardzo miłym, bardzo mężnym, bardzo przywiązanym do dynastji Westinów, a nawet przemądrym politykiem.
Gdy August dowiadywał się czasem o jakim zuchwałym, a niezgrabnym wybryku księcia, tłómacząc go mówił.
— Przebiera się on za niedźwiedzia ale w nim siedzi Macelinvel? Nieprawda Brühl?
Brühl potakiwał zawsze.
Donosił biskup kamieniecki i kasztelan połocki królowi, wprost o staraniach pojednania, ale listy ich wprost nie dochodziły do króla.
Zarządzonem tak było, że żadne pismo, jak żaden człowiek, do króla nie dochodziło bez pośrednictwa ministra.
Król przekonawszy się nieraz, iż to co się przekradało do niego zawsze go tylko nadaremnie zgryzło, nie napierał się wiadomości, nawet gdy ich był najmocniej spragnionym.
Brühl miał w Wilnie swoich sprawozdawców, którzy umieli rzeczy tak malować, jak mu było potrzeba.