Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razem, aby kupą ciągnąc, na zaczepki mniej byli narażeni.
Sam książe wojewoda dni następnych mało co się pokazywał, siedząc zamknięty ze swojemi... Ale przyjaciele jego nie próżnowali, Bohusz prawa ręka wojewody, człek obrotny. Judycki Marcin sędzic ziemski, Rzeczycki młody a porywczy i ognisty chłop, który Radziwiłła za sobą mając, czuł się silnym, jeździli i chodzili nosząc się z prepotencją i powtarzając głośno, że tu wszystko musi być tak, jak my zechcemy i rozkażemy.
Więc Bohusz, umiejący z każdej zręczności korzystać dla siebie, a na nikogo się nie oglądający, oprócz innych od księcia darów i dobrodziejstw, wyrobił sobie u wojewody na ekonomję wileńską posesją, którą dotąd Abramowicz starosta starodubowski trzymał.
Tego brat kasztelan brzeski do żywego dotknięty odebraniem staroście starodubowskiemu ekonomji, publicznie się z Bohuszem zetknąwszy, gdy ten go witać chciał po staremu, rękę jego odtrącił i od ostatnich słów łajać zaczął, przyczem dosyć świadków było. Gdyby tam na miejscu zaraz ich nie rozwadzono, byłoby do szabel przyszło, choć Bohusz do niej skorym nie był.
Ale złajaniu tego pana vice-marszałka Trybunału, świadków było dosyć i na Bohuszu plama została niezmyta.
Gryzł się tem i nie mógł strawić książe wojewoda, bo co spotykało Bohusza, poniekąd na niego spadało, na Abramowiczach mścić się było potrzeba, a oni też swoich popleczników mieli.