Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 144.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bierano raportów i nie sposobiono się na wszelką ewentualność dnia następnego.
Ponieważ hetman wielki Massalski, wojska na straże na presidium zamkowe dać odmówił, zatem z wieczora już dnia tego, milicja nadworna wojewody, wszystkie posterunki pozajmowała na zamku, w gmachu Trybunału i w mieście, gdziekolwiek się obawiano jakiego sporu, lub zawady.
Partja księcia kanclerza, hucznie od kościoła wyruszyła do domów, oprócz tych, których biskup Masalski do siebie zaprosił. Tu się wrzekomo cieszono tem, co było uczynionem, ale w istocie na twarzach więcej troski widać było, niż zaspokojenia.
Czuli wszyscy, że mimo protestacji Trybunał się utrzyma, otworzy i sprawy bieżące sądzić będzie.
Pożałowano może zerwania układów, któreby dozwoliły ciężką chwilę przebrnąć, dopóki by inny obrót nie wzięły sprawy krajowe. Ci mianowicie widzieli się tem położeniem zagrożonymi, którzy mieli procesa w Trybunale, będące na wokandzie. Musiały one przyjść na stół, a jeśli sędziowie obozu przeciwnego rozstrzygać je mieli, pewni byli przegranej.
W tym przypadku była i pani strażnikowa trocka, potrzebując protekcji Radziwiłłowskiej, którą tylko przez hetmanową zapewnić sobie mogła. Dla świata nie było wiadomem, jakie hetmanowa miała w sercu sentymenta dla wojewody, a cały świat znał to tylko, że Sapieha i on byli ciotecznemi braćmi.
Zmuszoną więc była Koiszewska, chociaż sfrancuziałej księżnej nie cierpiała, akomodować się jej, aby przez nią najpewniej męża pozyskać..
Dawał jej to do zrozumienia Tołoczko. On zaś