Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 113.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dając znać o sobie, nie mogąc jednak odwrócić uwagi towarzysza ani pięknej hetmanowej.
Ulitowała się wkońcu nad nim księżna i zwróciła ku niemu.
— Przebaczysz mi, panie starosto — rzekła — że sobie przywłaszczam gościa, którego widuję tak rzadko, a wy go macie codziennie. Mieliśmy ważną sprawę, bo ja się, wyznaję otwarcie, mięszam do polityki i intryguję okrutnie.
Branicki nie mógł się powstrzymać od złośliwego żartu, którym chciał za lekceważenie zapłacić.
— Za kim-że i dla kogo, pani hetmanowa może intrygować — zawołał — bo pan hetman spodziewam się starczy sam sobie, a Brühla niema w Wilnie.
Zarumieniła się od gniewu hetmanowa.
— Odgadłeś pan — odparła dumnie — mam w istocie polecenie ministra, aby poruszyć do zgody i intryguję z całych sił za nią.
— A ja jestem za wojną — rzekł Branicki — bo moje powołanie żołnierskie, a wszystkim nam tu tak się sprzykrzyło wojować słowami, że radzibyśmy, aby raz szable rozstrzygały.
— Wracaj pan do Austrji — zawołała księżna — gdzie pierwsze zbierałeś laury.
Stolnik widząc, że obrót rozmowy mógł być niebezpieczny, pospieszył wmięszać się do niej.
— Ja z panią hetmanową głosuję za pokojem i gotówem wpisać się do jej pomocników.
Księżna usiłowała powstrzymać swych gości, lecz starosta dobył zegarka i nielitościwie przypominał znowu godzinę.
— Moja siostra czeka na nas — rzekł — wiedząc, iż