Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i straż Trybunalska na boku została, bo później więcej osób nadeszło.
Książe nic się nie dowiedział, ale tegoż dnia Sapieha do żony przyszedł, jak był zwykł, poufnie chcąc się naradzić.
Hetmanowa miała sposoby różne rządzenia mężem. Pierwszy był, iż mu insynuowała, to czego sobie życzyła, tak iż sądził, że czynił wedle własnego natchnienia to, co ona mu podyktowała.
Często nawet dla niepoznaki udawała, że jest przeciwnego zdania, i że się poddaje posłusznie woli męża.
Ale, gdy nie miała czasu, a niecierpliwiła się, pilno jej było, wówczas wprost wstępnym bojem brała męża, i dysputowała jak ma postąpić.
W razie oporu i scysji napadały ją wapory, mdłości, serdeczny śmiech, a wówczas wojewoda hetman na klęczkach całując nóżki, przepraszał i rozkazom czynił zadosyć.
Nad położeniem męża w tej sprawie Radziwiłłowskiej, medytowała hetmanowa długo.
Hetman był związany pokrewieństwem z wojewodą i nie rad był go sobie narazić, ale z drugiej strony ścisłe stosunki łączyły go z rozmaitemi osobami przeciwnego obozu. Niewypadało mu więc ani dla jednej, ani dla drugiej strony okazać się powolnym, musiał zostać neutralnym, a winę składać na ludzi i okoliczności, które go zmuszały powstrzymać się od czynnego udziału w tym sporze.
Może za skłonnością swą idąc, byłby popierał Radziwiłła, ale wiedział, że żona nie pozwoli na to. Należało się z nią rozmówić poufnie w tym przedmiocie.