Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hetmanowa rada była, że mężowi towarzyszyła do Wilna, bo jej zawsze życie miejskie lepiej smakowało niż Wysokie litewskie, które pustynią nazywała. Tym razem jednak wiele ją tu rzeczy niecierpliwiło i przyprowadzało do złego humoru.
Naówczas mąż pokutować musiał.
Zawczasu już roztrząsano nadzwyczajnej wagi kwestję, czy miał wedle prawa i zwyczaju hetman polny dać żołnierzy do utrzymywania warty przy Trybunale. Hetman wielki albo mniejsza buława była do tego obowiązaną.
Massalski otwarcie oświadczył z góry, że gdyby do ufundowania Trybunału przyjść miało, co się zdawało więcej niż wątpliwem, on straży nie postawi.
Wiedział o tem panie kochanku, ale na ciotecznego brata, hetmana polnego Sapiehę rachował, iż ten mu jej odmówić nie może.
Pomimo tak blizkich stosunków familijnych nie widywali się teraz często. Sapieha pod kierunkiem żony będący, unikał wojewody, a Radziwiłł dla hetmanowej, której nie lubił, nie śpieszył do brata.
Jednakże o tę straż dla Trybunału zawczasu się trzeba było upewnić.
Posłał dla wyrozumienia Wojniłłowicza.
Hetman Sapieha za miękkiego człowieka uchodził i giętkością umysłu się nie odznaczał, ale gdy mu potrzeba było się wykręcić, miał szczęśliwe instynkta.
Wojniłłowicza, gdy o straży wspomniał, wyrozumiawszy, iż dla niej przychodził, zagadał zaraz jego własnemi interesami, o których wiedział, że one go obchodziły gorąco. Poczęli więc o nich rozmowę