Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chociaż przez deferencją dla króla, próbować gotowi. Nikt się niczem wiązać nie chciał, tak aby każdego czasu pod najbłachszym pozorem mógł zerwać umowę i odstąpić.
Mógł się jeżdżąc po wszystkich biskup Krasiński przekonać teraz, że ci co byli razem i trzymali się kupą, niekoniecznie byli z sobą tak związani jak się zdawało.
W wielu rzeczach hetmana wielkiego litewskiego Massalskiego trudno było zrozumieć, a ciotecznego brata księcia wojewody Radziwiłła, hetmana polnego Sapiehę, na oko stojącego przy Radziwille, także posądzono, iż go żona studzi.
Książe kanclerz obiecywał posłać od siebie dla porozumienia się kogoś ale śmiał się i ruszał ramionami. Niech pogadają, mówił, cóż to szkodzi, próba frei, książe biskupie.
Przyszło do wyboru miejsca, gdzieby się na neutralnym gruncie z obu stron znaleźć mieli pełnomocnicy. Wydało się ks. Krasińskiemu właściwem zaprosić do kardynalji Radziwiłłowskiej. Gmach to był rozległy, w samem centrum miasta, około kościoła św. Jana położony. O salę w nim do obrad i osobne pokoje dla ubocznych traktowań na stronie, nie było trudno.
Nikt się nie spierał, naznaczono dzień i godzinę, a choć to po cichu i priwatim się miało odbywać, nieomieszkał książe wojewoda nakazać, aby dwór jego i czeladzie, wystąpiły odświętnie.
Sam zaś niechcąc wcale osobiście mieć udziału w układach, zapewnił tylko sobie kątek taki przy sali