Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 080.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bujwid też szczególniej około Radziwiłłów i Massalskich się kręcił.
U pani strażnikowej, która domu nie miała wielkiego, nie zbierało się gromadnie jej towarzystwo, ale wieczorem zawsze ktoś był i jejmość się nie nudziła.
Panna Aniela, której w tej atmosferze starych po większej części ludzi lub prostaczków, duszno było, siedziała w kątku milcząca. Do towarzystwa miała tylko pannę Antoninę Szklarską, którą jej dobrała matka.
Szklarska dosyć majętna, ale bardzo nie piękna, była już starą panną. Sierota, nie mając blizkich krewnych, najczęściej przebywała u przyjaciół, nie będąc nikomu ciężarem, bo lubiła być czynną, językiem władała po mistrzowsku i humor miała doskonały. Łączyły ją ze strażnikową, jednakie troską pojęcia, nienawiść do francuszczyzny, miłość starego obyczaju.
Ubierała się Szklarska ze staroświecka, dziwacznie, chodziła w niemodnych już kontusikach, a rogówki i robronu nie kładła nigdy.
Osobliwe to było zjawisko, lecz że ją dla dobrego serca szanować musiano i znano z uczynków dobrych, wiele jej wybaczano coby drugim nie uszło.
Szklarska dochodziła do czterdziestki i sama mówiła o sobie, że chyba już za mąż nie pójdzie.
Ospowata, piegowata, z oczkami małemi, z szerokiemi i tłustemi wargami, drobnym noskiem zadartym a brodą szeroką i wystającą, brzydka bardzo, mimo to miała coś w wyrazie twarzy, w uśmiechu, co ją czyniło znośną. Gdyby się nie nosiła cudacznie, nie