Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzymały się starych tradycij i modliły z Heroiny chrześcijańskiej, młode już zamiast pobożnych książek Rousseau’a nosiły w kieszeni.
Tołoczko, pomimo ogłady, która mu w salonie miejsce zajmować dozwalała, choć po trosze francuszczyznę rozumiał, nie mówił tym językiem aby śmiesznym nie być, i w głębi duszy, brzydził się nim.
To mu zawadzało gdy trzeba było mieć do czynienia z paniami młodemi. Zręcznie się jednak posługując drugiemi, przynosił hetmanowej wiadomości i z tego mniej mu dostępnego świata.
Pracował tem gorliwiej dla niej, iż trafem napatrzył był właśnie w Wilnie panienkę, o której rękę zamyślił się starać z pomocą swej protektorki. Znał jej wielką zręczność w tych sprawach, a pewne okoliczności dawały mu nadzieję, iż księżna wielkich trudności w spełnieniu swej obietnicy mieć nie będzie.
W niewielkiej odległości od Wysokiego litewskiego, w którem hetmanowa najczęściej przemieszkiwała, znajdowała się Kuźnica, majętność pani Koiszewskiej, strażnikowej trockiej, która tu z córką jedynaczką Anielą, od lat kilku przebywała. Przedtem Koiszewska nie była tu znaną, z mężem swym rezydując około Wilna.
Przybywszy w te strony strażnikowa, dała się tu poznać zaraz z tego, iż w osobliwszy sposób, we wszystkiem sobie radę dawać umiała. Mało potrzebowała porady prawników, gdyż statut i korektury na palcach znała. Około gospodarstwa chodziła jak stary ekonom, który na tem zęby zjadł. Z jedną tylko francuszczyzną modną, choć język ten rozumiała, w zgodzie nie była i do nowych obyczajów nawrócić